Dwa tygodnie temu moja koleżanka/klientka poprosiła mnie o pomoc w kupnie maty do jogi. Pierwszej, uniwersalnej, w miarę wygodnej i mobilnej maty. Cały weekend rozmawiałyśmy o matach, porównując cechy, wzory, kolory i ceny. W niedzielny wieczór ona dalej zastanawiała się nad wyborem, a ja… kupiłam swoją kolejną matę!
Jaki stąd morał? Nigdy dość mat! Mam ich kilka, przez tyle lat mojej przygody z jogą znalazłam swoje ukochane materiały, grubości, marki. Chętnie służę zatem wiedzą i doświadczeniem w tym zakresie i zapraszam na tekst o ich kupowaniu.
1. Po co? Kupiłam kolejną matę, gdyż była mi potrzebna w pewnym bardzo konkretnym celu. W związku z tym dokładnie wiedziałam, jaka musi być, aby pasować idealnie do misji, którą będzie pełnić. Żeby dobrać dobrą matę, musimy wiedzieć do czego ma służyć? Czy chcemy zabierać ją do szkoły jogi albo klubu fitness? – musi być lekka i cienka, można będzie nakryć nią inną matę. Czy będzie naszym domowym sprzętem? Może być nieco grubsza i cięższa. Czy chcemy ją transportować i przechowywać w rulonie, czy zależy nam na składaniu jej „w gazetę”? Ile mamy miejsca na praktykę? Ile mamy wzrostu i jaki komfort chcemy mieć w savasanie? – szersza mata daję więcej komfortu, mata powinna być dłuższa niż nasze ciało.
2. Jaki rodzaj jogi praktykujemy? Maty do jogi spokojniejszej (np. yin, powięziowa) mogą być nieco grubsze, bardziej komfortowe dla ciała i nie tak bardzo antypoślizgowe, jak te przeznaczone do dynamicznych rodzajów jogi (ashtanga, vinyasa). Tutaj jednak liczy się z kolei płynność ruchów „w przejściach”, więc mata musi nam to umożliwiać. Rodzaj maty zależy od tego, jak nasze ciało pracuje w czasie praktyki: czy się pocimy? Czy nasze dłonie są wilgotne? Maty pokryte „meszkiem” są dość śliskie zanim nasze ciało się nie spoci. Osoby typu vata, które pocą się minimalnie, powinny zraszać taką matę, aby uzyskać odpowiednią przyczepność – warto wtedy rozważyć matę z innego materiału.
3. Grubość maty zależy od tego, jak wrażliwe mamy ciało, czy będziemy ćwiczyć na bardzo twardej powierzchni (typu beton, płytki ceramiczne), czy rozkładamy zwykle matę na dywanie. Pamiętać trzeba, że zbyt miękkie podłoże nie daje dobrego podparcia w pozycjach równoważnych, z drugiej strony jeśli nasze kolana i łopatki są wrażliwe na ucisk – na zbyt cienkiej i twardej macie będziemy czuć duży dyskomfort.
4. Materiał, z którego wykonana jest mata może być sztuczny (np. PVC) lub naturalny (np. kauczuk), wciąż pojawiają się nowe technologie i sposoby na uzyskiwanie odpowiedniej powierzchni maty – pamiętać trzeba w tym szaleństwie o sposobie mycia, prania i konserwacji. W czasie praktyki dotykamy maty wieloma częściami ciała, w tym również wielokrotnie twarzą – mata musi być higienicznie czysta. Warto sprawdzić, czy powierzchnia jaką jest pokryta, jest o zamkniętej budowie komórkowej – wtedy ani brud, ani bakterie nie wnikną w głąb maty. Niektóre maty można zmywać pod prysznicem albo wprost prać w pralce – przed zakupem należy sprawdzić, jak będziemy czyścić naszą matę. To bardzo ważne.
5. Ekologia – są maty z korka, kauczku, tworzywa sztucznego – biodegradowalne i długowieczne, z dożywotnią licencją. Każdy musi zdecydować sam, która opcja jest optymalna pod względem ograniczania ilości odpadów.
6. No i last but not least – wzór, kolor, motyw – szaleństwo estetyczne! Wybierajmy matę pod tym względem „rozsądnie” – w domu, gdzie mam swoją jogową przestrzeń mogę ćwiczyć na pięknej macie, która sprawi, że chętniej będę praktykować, ale czy nie będę miała oporów przed zabraniem tego cuda w teren? Czy nie będzie mi „szkoda” zabierać maty do parku, lasu, na łąkę, gdzie na pewno jej estetyka nieco ucierpi, bo mata się wybrudzi od podłoża, deszczu i innych nieprzewidzianych czynników jak np. biegające psy? Jeśli tak myślisz to masz dwa wyjścia: albo kup przeciętną matę, której nie będzie ci „żal”, albo kup jedną super matę do domu i drugą w plener – taką, która będzie łatwa w czyszczeniu. Najważniejsza jest praktyka – jeżeli masz zbyt dobrą matę, żeby pozwolić jej się wybrudzić, kup drugą niższej jakości – nie może cię nic powstrzymywać przed praktyką.
Ja mam dwie maty „na zewnątrz” – jedną do ogrodu i jedną do stajni, gdzie warunki na trawie są… no cóż… zmienne;) Obie łatwo się piorą, szybko schną i są niezniszczalne – jedna ma już ponad 15 lat! W domu mam trzy maty: jedną stacjonarną, grubą, szeroką i bardzo ciężką. Okrągłą matę typu mandala – na której cudownie praktykuje się gwiaździste vinyasy i doskonale się sprawdza do spokojniejszej praktyki i medytacji. I trzecią w wersji travel, którą zabieram na zajęcia. Jest bardzo lekka i ma świetną przyczepność.
Matę, którą kupiłam po naradach z koleżanką przeznaczyłam do pracy – jest bardzo tania, bardzo cienka, można ją przechowywać złożoną w szufladzie w biurze – teraz mieszka na uczelni i przynosi mi ulgę w czasie przerw między zajęciami.
Pierwsze sześć lat praktykowałam bez maty, na kocu, na dywanie, na podłodze – da się!
Dobra mata jednak to cudowna sprawa: daje poczucie wsparcia, bezpieczeństwa, jest z tobą zawsze i zawsze na niej jest cudownie, choć niekiedy bywa też miejscem nielekkich zmagań.
Na koniec przypominam, że „czyszczenie maty” i „oczyszczanie maty” to dwie różne sprawy – postaram się wkrótce o tym napisać.